Przez pierwsze pół roku moich spotkań ze skazanymi, tworzyłyśmy wspólnie bajki.
Zastosowałam metodę sprawdzoną podczas moich zajęć z dziećmi w domu kultury. Pierwsze zdanie każdej z bajek było napisane przeze mnie. Bajka zawsze zaczynała się od słów: Był sobie człowiek. Druga część była różna:
Był sobie człowiek który lubił latać.
Był sobie człowiek, który miał ogon.
Był sobie człowiek, który był leniwy.
Był sobie człowiek, który zbierał motyle.
Był sobie człowiek który miał wielkie uszy, itd…
Uczestniczki spotkania losowały po jednym zdaniu i kończyły pisać tekst według własnych pomysłów, a następnie czytały go bądź opowiadały. Ich wypowiedzi rejestrowałam na kamerze video bądź dyktafonie.
Pomysł na tworzenie bajek był do pewnego stopnia ryzykowny. Obawiałam się, czy nie zostanę oskarżona o infantylizowanie tych przecież dorosłych kobiet. One jednak chętnie podjęły tę zabawę według określonych przeze mnie reguł. Pozorna absurdalność zajęcia polegającego na wymyślaniu bajek w więzieniu pozwoliła na radykalne odkrycie się uczestniczek przede mną i koleżankami.
Bajka otworzyła między nami dialog. One bały się mówić, ja bałam się pytać. Dzięki bajkowej konwencji, w której „wszystko jest możliwe”, te bariery zostały pokonane. Wymyślając bajki, opowiadałyśmy historie swojego życia.